Wstałam rano zaspana po czym zeszłam do kuchni. Szeroko uśmiechnięta sięgnęłam po płatki i mleko. Zadowolona z swojego dzieła usiadłam przy stole i zaczęłam pałaszować zupę mleczną. Do kuchni wpadli chłopcy z wyjątkiem Harrego.
- Gdzie Harry? – zapytałam.
- Śpi.- odparł Lou.
Od kiedy z Loczka taki śpioch zazwyczaj to on mnie budzi. Gdy zjadłam śniadanie chwyciłam tacę i przygotowałam małe co nieco Hazzie. Poszłam z jedzeniem do niego do pokoju. Postawiła tackę na biurku po czym wślizgnęłam się chłopakowi pod pościel. Przytuliłam się do niego.
- Harry wstawaj, śniadanie masz w pokoju. – szepnęłam mu do ucha.
- Mhm. – mruknął zasłaniając się pościelą.
- Tosty twoje ulubione, - powiedziałam. – na przeprosiny, trochę za mocno ci przyłożyłam.
W pewnym momencie świat zawirował a ja leżałam na ziemi po Harrym. Popatrzyłam na chłopaka po czym przygryzłam wargę. Popatrzyłam mu w oczy.
- nie rób tak więcej. – poprosiłam.
-przeprosiny przyjęte. – uśmiechnął się po czym musnął moje usta.
- Zrobiłam ci śniadanie. – oznajmiłam.
- To jemy?
W odpowiedzi wstałam z podłogi z rzucając z siebie Loczka. Usiadłam na łóżku po turecku i położyłam tacę na pościeli. Harry usiadł naprzeciwko mnie i zaczęliśmy jeść.
- Swoją drogą to gdzie ty wczoraj byłaś? – zapytał z pełnymi ustami.
- Na zumbie. – odparłam obojętnie.
- I jak?
- Fajny taniec, szybki, dziki… i wszystko w ogóle.
Chłopak się zaśmiał. Upiłam łyk soku. W pewnym momencie Harry wepchnął mi widelec do buzi razem z tostem.
- No co ja tam jeszcze nałożyłam? – poprosił.
- Ser, ketchup, szynka, ogórek, sos czosnkowy. – wyliczyłam i przełknęłam kawałek tosta.
- Brawo. – zaśmiał się.
Po śniadaniu zeszliśmy do salonu a ponieważ chłopców gdzieś wyniosło, włączyliśmy X-boxa. Harry miał zamiar włączyć fifę ale mu nie pozwoliłam.
- Gramy na kinekcie w Dance Central. – oznajmiłam.
- Czemu nie w nogę? – zapytał.
- Ba ja nie umiem.
- A ja nie umiem w to. – ręką pokazał na ekran.
- To dobrze się składa bo ja też nie. – zaśmiałam się i odpaliłam grę.
Przez kilka godzin tańczyliśmy przed telewizorem usiłując nauczyć się ruchów z gry, ale jakoś nam to nie szło. W końcu zrezygnowani wyszliśmy na pole i zaczęliśmy się okładać śnieżkami.
Harry siedział w swojej bazie i czekał na mój atak, a ja jak gdyby nigdy nic ominęłam dom i zaszłam go od tyłu. Skoczyłam na niego i zrobiłam mu nacieranie. Chłopak był w lekkim szoku ale po chwili miałam całe włosy mokre.
- O żesz ty zabije cię, moje włosy! – krzyknęłam po czym natarłam loczkowi włosy śniegiem.
- Ej moje loki! – zaczęliśmy się okładać śniegiem po włosach.
Do ogrodu wpadła reszta zespołu razem z Dann i Perrie. Podzieliliśmy się na dwa zespoły, ja byłam z Zayn’em, Niall’em i Dann. Radziliśmy sobie bardzo dobrze, najbardziej nie wiedzieć czemu śmiałam się jak oberwał Harry, tak fajnie się denerwował.
- To co, bombard? – zapytałam.
- Dobra. – zgodził się Niall.

- Geniuszu myślisz, że to będzie fair play? Jesteś w błędzie. – wyjaśniłam mu. – Mam pomysł, ja wyjdę a wy ich zajdziecie od tyłu.
- Ja się piszę. – uśmiechnął się Niall.
Wyszłam zza zaspy i stanęłam na środku pobojowiska. Od nich wyszedł Harry. Stanął naprzeciwko mnie jakieś dwa kroki.
- Poddajecie się? – zapytałam.
- Nigdy. – odparł.
- To co obicie z tą flagą.
- Stwierdziliśmy, że pora na gorącą czekoladę a potem, może zrobimy tutaj lodowisko. – powiedział.
- To fajnie, pojeżdżę sobie.
- I penie znowu złamiesz rękę. – zaśmiał się.
- Nene nene. – przedrzeźniłam go. – Mówisz, że walka trwa dalej?
- No generalnie ta…
Usłyszałam pisk Perrie. Harry gwałtownie odwrócił się w moją stronę ja pokazałam mu śnieżkę w ręku. Uśmiechnęłam się złowieszczo.
- O nie, nie zrobisz mi tego z odległości kilku centymetrów. – powiedział.
- Czemu?
- Bo zwiewam – rzucił i zaczął biec od bazy.
Po chwili i tak go dogoniłam i wskoczyłam na plecy. Zrobiłam chłopakowi nacieranie twarzy. Zrzucił mnie z siebie i popchnął w śnieg. Zaczęłam się śmiać a on usiadł na mnie okrakiem w pasie.
- I co teraz? –zapytał a ja spróbowałam się ruszyć. – Nic z tego.
- Oj, - powiedziałam robiąc głupią minę. – To co rozejm? – zapytałam widząc, że za Harrym stoi moja drużyna a tamci wchodzą do domu.
- Nie, zaraz damy wam popalić.
- Em… Harry. Na polu bitwy zostałeś ty i do tego otoczyliśmy cię. – oznajmiłam.
- Dobra poddaje się.
Zszedł ze mnie a ja się podniosłam. Hazza podciął mi nogi i wziął na ręce. Pisnęłam nie wiedząc cos się dzieje, ale już po chwili się śmiałam.
Harry przekroczył tak ze mną próg. Pomógł mi się rozebrać. Ściągnęłam jego czapkę i rozczochrałam jego loki. Chłopak zrzucił z siebie kurtkę i powiesił ją na wieszaku. Podszedł do mnie i mnie przytulił.
- A ty? Co teraz zrobisz? Jesteś sama na polu bitwy a ja cię otoczyłem. – oznajmił.
- Nie wiem. – zaczęliśmy się kołysać. – Jestem teraz twoją niewolnicą.
- Bez przesady, zrobisz co będę chciał, a mianowicie… - pokazał na swoje usta.
Musnęłam jego wargi i po chwili pogłębiliśmy pocałunek. Staliśmy w przed pokoju i obściskiwaliśmy się przy otartych drzwiach. Poczułam jak chłopak lekko podnosi kąciki ust. Popatrzyłam chłopakowi w jego piękne zielone tęczówki
- To może czekolada? – zapytali chłopcy.
Oderwaliśmy się od siebie gwałtownie. Harry spiorunował resztę wzrokiem a oni jak na rozkaz się ulotnili. Po krótkim czasie i tak do niech dołączyliśmy i pałaszowaliśmy kolację popijając gorącą czekoladą z bitą śmietaną. Niall zrobił sobie śmieszne wąsy z bitej, przez co Lou popluł się czekoladą. Na ten widok wszyscy zaczęli się śmiać jak nie normalni i robić głupie miny.
Popatrzyłam na zegarek, prawie siódma. Popatrzyła na Dann która siedziała Liamowi na kolanach.
- Dann? Idziesz dzisiaj na…
- Wiedziałam! – wykrzyknęłam brunetka. – wiedziałam ,że będziesz chciała iść. Perrie wyskakuj z kasy. – wyciągnęła rękę w stronę blondynki.
Dziewczyna posłusznie wepchnęła jej banknoty w otwartą dłoń.
- Tak idę. Za chwilę się zbieram. – uśmiechnęła się.
- Zabieram się z tobą. – powiedziałam.
- A można wiedzieć gdzie? – zapytał zdezorientowany Harry.
- Pod latarnię, dobrze się tam zarabia. – oznajmiłam z powagą.
Harry się na mnie popatrzył. Szturchnęłam go w ramię.
- Ej no, myślałeś, że mówię poważnie, no weź, idziemy tylko na Zumbę. – poczochrałam loczka po włosach.
Musnęłam chłopaka w usta i pobiegłam się przebrać w dresy. Na zajęciach było niesamowicie czadowo. Szybka muzyka nowe kroki i durze zmęczenie takie, że nie mogłam się ruszać.
Padłam na łóżko i położyłam się spać. Nad ranem obudziło mnie lekkie szturchanie, otworzyłam oczy i zobaczyłam…
Skarby wy moje kochane.
Miałam dużą przerwę bo nie miałam pomysłów na dalsze rozdziały. Mamy wakacje i mam więcej wolnego czasu dlatego postaram się dodawać rozdział wy soboty ale jest małe ale. Jak już wspomniałam są wakacje i nie zawsze będę mogła dodać rozdział terminie. Chcę abyście mnie zrozumieli. W tym tygodniu wyjeżdżam do koleżanki na tydzień i nie wiem czy będę wstanie dodać rozdział.
Trzymajcie się mocno :*
Skarby wy moje kochane.
Miałam dużą przerwę bo nie miałam pomysłów na dalsze rozdziały. Mamy wakacje i mam więcej wolnego czasu dlatego postaram się dodawać rozdział wy soboty ale jest małe ale. Jak już wspomniałam są wakacje i nie zawsze będę mogła dodać rozdział terminie. Chcę abyście mnie zrozumieli. W tym tygodniu wyjeżdżam do koleżanki na tydzień i nie wiem czy będę wstanie dodać rozdział.
Trzymajcie się mocno :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytasz = komentuj, mała rzecz a ciesz