- Powróżę ci to jeszcze raz. – oznajmił Max. –
Nasz obóz dzielimy na trzy sekcje. Sztuka, muzyka, taniec. Każda z tych sekcji
ma jeszcze pod obozy.
-
Dotąd rozumiem.
-
Dobra, jedziemy dalej. Każdy z nauczycieli ma swoje obowiązki, ty będziesz
codziennie rano budziła uczniów, i tylko ty. Kuchnia wypada na zmianę. Czyli
pewnego dnia wepchniemy cię do kuchni z zadaniem zrobienia obiadu. Za zwyczaj
jeśli chodzi o grupy to dzielimy się chyba na trzy. Zajęcia prowadzimy na
zmianę ale wychowawcą grupy jestem ja jak i jestem kierownikiem obozu.
-
Spoko, wszystko jarzę.
-
Jak ci powiem że masz zajęcia to weźmiesz jedną z grup i będzie luz. Obecność
każdej grupy będziesz sprawdzać na tym tablecie. – Podał mi urządzenie. – Masz
tam jeszcze mapkę obozu itd.
-
Dobra. Do jutra. – podziękowałam i pożegnałam się z Maxem.
~*~
-
Dobra odczytuje obecność. – krzyknęłam.
Zaczęłam wymieniać
nazwiska uczniów i nauczycieli. Wszystko się zgadzało. Wyszłam na pole i
stanęłam obok Loli.
-
Mówiłam ci jak dobrze wyglądasz w tych włosach. Normalnie jak Taylor Swift w
teledysku I know you were trouble … yyy dobrze to powiedziałam?
-
Nie znam się, co ty ukrywasz? słodzisz mi od rana.
-
No bo…no bo ta karta ma jeszcze jedną zakładkę. – kliknęła w ekran tabletu.
Zakrztusiłam się widząc nazwiska osób widniejących na liście.
-
Kurwa mać! – krzyknęłam tak głośno że usłyszała mnie połowa zebranych. –
Zgubiłam dychę. – uratowałam sytuację.
-
Wybacz, ale nie pojechałabyś.
-
Masz rację, nawet bym tego nie rozważała. Dlaczego mi nie powiedzieliście! –
byłam wściekła.
-
Bo wiemy że byłaś z lokowatym lizusem i że go nie lubisz.
-
A mam jedno pytanko, co do kurwy nędzy robi tu nazwisko tej suki?
-
Menager zażądał jej obecności.
-
Ja mu nogi z dupy powyrywam.
Po chwili na parkingu
pojawiły się dwa bardzo dobrze znane mi samochody. Zesztywniałam na widok
zespołu. Normalnie nie mogłam się rozluźnić. Lola zaczęła masować mi plecy.
-
Rozluźni się.
-
Nie pomagasz. – wycedziłam przez zęby.
-
Masz sprawdzić obecność.
-
Kurwa, serio? Nie wiedziałam.
-
Dobra idź już.
Odliczyłam do
dziesięciu, wzięłam głęboki oddech. Zaczęłam kierować się w stronę mojego ex i
jego przyjaciół.
-
Będzie dym. – usłyszałam za plecami.
Co ja mam zrobić, nie
widzę tego jak miło go witam i jak miło go traktuje skoro mam ochotę rozwalić
my łeb na drobne kawałki. Stanęłam obok blondyna.
-
Cześć jestem Al.…- nie dokończyłam.
-
Smith, przyłaź tu. – usłyszałam Marka wołającego do mnie po prawdziwym
nazwisku.
-
Co drzesz mordę mam coś do zrobienia! – odkrzyknęłam, ta to było na porządku
dziennym. – Ja jestem Niall. To Zayn, Louis, Liam, Harry i jego dziewczyna
Taylor. – pokazał chłopak na wszystkim.
-
Uroczo. – uśmiechnęłam się po czym zrobiłam minę jakby mi się chciało
wymiotować. – Rzygam tęczą. Dobra z tego co widzę jedziecie autobusem kadry,
czyli z tamtą grupą. – wskazałam palcem.
-
Nie widzę tam są tylko uczniowie. – odezwał się Harry.
-
Kotek. – warknęłam. – Tak wyglądają nauczyciele i lepiej żebyś się
przyzwyczaił.
-
Dobra, dobra, daj se na wstrzymanie.
-
Smith, załatwiłaś to?!
-
Nie drzyj japy, już idę. Muszę iść. – Posłałam im groźne spojrzenie i ruszyłam
w stronę Marka odhaczając tych bałwanów na liście.
-
Co chciałeś.
-
Oderwać cię od tych lalusiowatych szajbusów.
-
Oooo, słodko, dziękuję. – przytuliłam.
Wszyscy zaczęli
ładować się do autobusów. Wszystkie dziewczyny z kadry zajęły tyły. Wszyscy
zajęli miejsca. Nagle zauważyłam że Taylor strasznie się nudzi, siedząc obok
Harrego.
-
Taylor! – zawołała Lola. – Choć do nas.
Blondynka się
uśmiechnęła i podeszła do nas wypychając się na miejsce które zrobiłyśmy
odsuwając się na boki. Automatycznie wsadziłam słuchawki do uszu. Ej sorry ale
nie mam rozmawiać z nią. Ani trochę. Wyjazd niszczy obecność Harrego, a
blondynka to tylko bonus… ugh. Oparłam się o szybę i podziwiałam widoki za
oknem. Z tego co mi wiadomo, mamy pole kampingowe gdzieś nad jeziorem przy
dużym lesie. Zaczęłam się bawić tabletem, przeglądnęłam wszystkie listy jeszcze
raz i dokładnie, studiowałam plan kampingu. W końcu dotarłam do różnych
filmików i znalazłam kilka video jak mały Max tańczy, aż mi się śmiać chciało.
~*~
Lola’s
POV
Taylor
usiadła z nami na tyłach i bardzo miło się z nią rozmawiało nie była taka zła
jak nam się wydawało, całkiem miła i w ogóle
dało się z nią gadać.
Szkoda
mi się zrobiło Alice która nawet nie chciała spojrzeć na Taylor. Szturchnęłam
ją w ramię na co obróciła się w stronę okna. Zdziwiło mnie że Harry jej nie
poznał. No dobra nie dziwię się. Ma troszkę ciemniejszą karnację, no i oczywiście
włosy, to moja zasługa, no bo kto inny potrafiłby zrobić z brunetki blondynkę o
różowych końcówkach. No i nosi soczewki.
-
… ale tak w ogóle to nie jest związek tylko jedna totalna ściema. – westchnęła Tay.
-
A o czym mówicie? – zapytałam.
-
O Harrym…
-
To wy nie jesteście parą?!
Skarby wy moje kochane mam prośbę wejdźcie na mojego bloga z góry thx