*/
tydzień później/*
Powoli wślizgnęłam się
po cichu do Sali tańca gdzie siedziała
reszta „nauczycieli”. W sumie była ty masa brudu, wszędzie walały się papierki
po jedzeniu i kubki po kawie. Kiedy domknęłam drzwi zza mnie wyskoczyła dziewczyna
z filetowymi włosami związanym w koka z grzywką na bok. Miała niebieskie oczy i
szczerzyła się jak do sera.
-
Cześć! Jesteś Alice? Miło mi cię poznać. – zaczęła nawijać ciągnąc mnie za rękę
w głąb pomieszczenia. – Tak się cieszę że dołączyłaś do nas, zumba, tego
jeszcze nie było, brzmi jak wyzwanie. Ja uczę yyy… chyba wszystkiego, znaczy
się jestem tancerką z wykształcenia, ale umiem grać na gitarze i mam dobry
wokal. Uczę nowoczesnego ale jestem też partnerką Max’a w tańcu towarzyskim. –
zatrzymałyśmy się przed szklanymi drzwiami. – To jest pokój gdzie siedzimy
wszyscy kiedy nie ma zajęć, a ta cześć w której jesteś to dla odstraszenia
smarkaczy żeby tu nie wschodzili.
Nie dała mi dojść do
słowa. Nawijała jeszcze przez pięć minut za nim weszliśmy do pokoju za
szklanymi drzwiami. Weszłyśmy do białego pokoju gdzie była masa instrumentów,
wieża muzyczna. Cztery kanapy ustawione na około stolika na kawę.
Po chwili pojawił się
koło nas chłopak i popatrzył na fioletowo włosom karcącym wzrokiem.
-
Już się zamykam. – powiedziała spuszczając głowę.
Chłopak potargał jej włosy i się uśmiechnął.
-
Jestem Max, znając życie coś już o mnie słyszałaś. – popatrzył znająco na
dziewczynę.
-
Coś tam wspominała. – uśmiechnęłam się. – Alice.
-
To jest Lola. Jest strasznie pokręcona, ale to tak jak każdy z nas. –
powiedział.
-
Co kilka tygodni mam inny kolor włosów. Dwa dni temu to były jeszcze
seledynowe. – oznajmiła.
-
Na przykład. – skomentował Max. – Ja jestem tancerzem i jestem perfekcjonistą
co niektórych strasznie denerwuje.
-
Siema! – usłyszałam z okna i popatrzyła w tamtą stronę.
-
To Mark. – pokazał na chłopaka który miał pełno kolczyków. – fan pircingu.
-
Boże. – szepnęłam z niedowierzaniem.
-
Przyzwyczaisz się. Na razie reszty nie widać, ale jest jeszcze Lucy, nie
pozwala nikomu dotknąć swoich instrumentów, Klark wszystko je, dosłownie. Samanta
no cóż… to Samanta. – powiedział zbijając mnie z tropu. – A jeszcze jest Zoe
która jest czekoladoholiczką.
-
Nie rozumiem.
-
Zrozumiesz jak tylko je poznasz. A ty masz jakieś swoje dziwactwo? – zapytał.
-
Eeee… a jak mam około dziesięciu tatuaży to też się liczy? – nie byłam pewna.
-
Witamy w załodze. – przybił mi piątkę. – Na razie będziesz chodzić na zajęcia
aby dowiedzieć się jak je prowadzić, a potem samo z siebie wyjdzie. –
powiedział prowadząc mnie przez korytarz szkolny.
~*~
Stałam
na środku Sali tanecznej przed uczniami z którymi mam do czynienia już od
miesiąca. Tłumaczyłam już po raz kolejny jeden krok do zumby.
-
Zróbcie to ze mną co? – Pokazałam krok a uczniowie starali się zapamiętać jak
mają to wykonać. – Teraz sami. Dobrze Cloe. Luke pochyl się a nie prosto! –
krzyknęłam do chłopaka stojącego na końcu Sali. – Lepiej! – pokazałam mu kciuki
w górę.
Zadzwonił dzwonek. Podziękowałam
uczniom za lekcję i ruszyłam w stronę pokoju nauczycielskiego. Zauważyłam że
Zoe lata po całej szkole i co chwila mnie mija co oznaczało że szuka czekolady
bo się w automacie skończyła. Weszłam do pokoju zakazanego dla uczniów i
rozsiadłam się na kanapie.
-
Al, Al, Al.!!! – krzyknęła Lola wskakując na mnie.
-
Od kiedy masz żółte włosy?
-
Od dzisiaj rana. Ale to nie ważne. Nasza szkoła wygrała darmowy wyjazd na obóz
kampingowy, nad jeziorem, jest tam scena, parkiet, domki…po prostu odlot!
-
Lola ja też się cieszę, ale zejdź ze mnie.
-
Sorki…
Do pomieszczenia
wpadła Zoe łapiąc się za głowę. Zaczęła okrążać pokój.
-
To jest nie do uwierzenia, w ani jednym automacie nie ma czekolady, do picia ani
do żarcia. A moje nutella się skończyła. Co ja mam zrobić.
Wyjęłam z torebki
ogromną tabliczkę czekolady.
-
Proszę. – podałam dziewczynie czekoladę a ona mnie przytuliła.
-
Jezus jesteś aniołem, ja nie rozumiem jak on cię mógł zdradzić, jesteś
najlepsza. Od kąd mi to powiedziałaś, nie lubię Harrego. – mruknęła. – A byłam
taką Directioner.
-
Błagam cię, on jest pies na baby. – bąknęłam. – Kiedy obóz?
-
Za dwa tygodnie… podjęłaś decyzję? Mogę ci coś zrobić z tymi włosami?
-
A zrobiłabyś mnie na blondynkę z różowymi końcówkami?
-
Jezus Maria! TAK!!! – krzyknęła. – Mogę je skrócić?
-
Pewnie. Strasznie podobają mi się te kolczyki w chrząstce ucha. Mark ci dobrze
doradził. Ale nie wierzę że namówiłaś każdego do zrobienia tego tatuażu za
uchem. One są takie pycie. Takie malutkie. Nawet Samanta się zgodziła. Sami! –
Lola pomachała do rudej dziewczyny siedzącej w koncie pokoju. – Co jej?
-
Ktoś powiedział że nie lubi kotów i się załamała. – wyjaśniłam.
-
Kurde za bardzo to bierze do siebie. – powiedziała Zoe wcinając kolejny pasek
czekolady. – Gdzie jest Patrick? Miał mi powiedzieć kiedy mam nagrać muzykę do numeru
Loli.
-
To jest jeszcze nie gotowa?! – Lola wybuchła.
-
Żółta spokojnie! Przecież macie czas do jutra, zdążą na pewno. Jezus ale
Dzieciaki mnie zabiją.
-
Za fajna jesteś. – szturchnęłam ją w ramię.
-
Dzięki. To co wieczorkiem filmy? – zapytała Zoe
-
Tak, może dzisiaj wywalimy chłopców z mieszkania?
-
Pójdą do klubu to będzie spokój. – zaśmiała się Lola.
-
To co zbieramy się? – zapytałam.
-
Tak.
-
Samanta idziemy. – zawołałyśmy do rudej. – Gdzie Lucy?
-
Szlaja się gdzieś z Markiem.
-
Uuuuu. - wszystkie się zaśmiały i
zamknęłyśmy pokój nauczycielski.
Jezus Maria, już miałam zawiesić bloga na dobre i ta dam dostałam weny, serio, myślałam że nie napiszę tego w ogóle. Mam prośbę, wejdźcie na mojego bloga o mnie, zaobserwujcie i skomentujcie ^^ http://karolinapiegza.blogspot.com/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytasz = komentuj, mała rzecz a ciesz