wtorek, 17 grudnia 2013

Epilog

*Na potrzeby opowiadania płyta Salute Little Mix została wydana wcześniej tj, czerwiec”

            Od rana biegałam po całym kampusie załatwiając potrzebne mi rzeczy, różnica była jedna. Moje włosy powróciły do dawnego brązu, miałam na sobie blond perukę. Miałam milion spraw na głowie. Na początek miałam zaśpiewać „I know you were a trouke”, a pozwoliłam sobie na to dlatego że Taylor już pojechała. A drugą to „Boy” Little Mix. Ma dość fajne znaczenie.
- Alice, twoje przyjaciółki już są. – powiedziała Lola wchodząc do studia – Zaraz przyjdą.
- Gdzie te ciołki? – zapytałam.
- Ćwiczą nad jeziorem, nie zobaczą ich. – uśmiechnęła się. – Jesteś pewna że  ściągnięcie peruki, jest dobrym posunięciem.
- Tak, tak dowód na to że mnie nie kochał, jeżli nie potrafi mnie poznać po zmianie fryzury. – westchnęłam.
- Kochasz go?
- Boże…oczywiście że go kocham, ale to co zrobił jest dla mnie nie do przyjęcia. – w moim oku zakręciła się łza ale szybko się jej pozbyłam mrugając dwa razy. – To skomplikowane.
- Alice?! – zapytała Perrie i podbiegła do mnie razem z Dannielle i chyba dziewczyną Louisa której nie znałam. – Boże zniknęłaś, i po prostu tak tęskniłyśmy. Wiesz jak się ucieszyłam kiedy zadzwoniłaś!
- Wyobrażam sobie. Macie te zdjęcia?
- Mamy całego twojego laptopa…i em…to jest Eleonor. – wskazała na brunetkę.
- Miło mi,- uśmiechnęłam się. – dużo mi o tobie mówiły.
- Tylko pytanie…co się stało? – zapytała Dan a ja zabrałam się za opowiadanie.

***
            Łaziłam tak i z powrotem, do bitwy zostało jakieś 1.5 godziny więc chodzę jak na szpilkach. Dziewczyny obiecały mi pomóc śpiewać piosenkę Boy. Cóż piosenka zepołow, no to zaśpiewamy ją w czwórkę. Ja, Perrie, Zoe i Lola. Dan i Eleonor od razy powiedziały że nie biorą udziału w śpiewaniu.
            W duchu recytowałam obie teksty obu piosenek, ale była by wtopa jakbym pomyliła tekst. Kiedy będę śpiewać Boy na ekranie za moją osobą będą puszczane filmiki obrobione przez sekcję artystyczną specjalnie do tej piosenki, filmy moje z Harrym, no i wtedy mam ściągnąć perukę.
            Chłopcy już za śpiewali, tak a ja co mam zrobić, nie ma to jak konkurować z gwiazdą światowej skali.
- A teraz kolejna uczestniczka bitwy. – nie wiem czemu zaczynałam mieć wyrzuty sumienia, śpiewanie przestało mi sprawiać przyjemność od zerwania…ucieczki od Harrego. – Al. Smith!
            Czemu wszyscy przestawili się na zdrobnienie mojego imienia, albo mi się wydaje albo stara Alice powraca na powierzchnię. Westchnęłam głośno. Wyszłam na scenę i chwyciłam za mikrofon.
- Once upon time, A few mistakes ago, I was in your sights You got me alone. – było mi źle, ale do jasnej cholery dlaczego? - You found me, You found me, You found me-e-e-e-ee. –  zaśpiewałam jeszcze jedną zwrotkę i dziewczyny zaczęły mi robić jako chórek, no może z wyjątkiem Perrie która siedziała za sceną. Ruszyłam wolno przed siebie. - And he's long gone
When he's next to me, And I realize the blame is on me.
– zaczęłam śpiewać refren i kątem oka widziałam jak Niall kręci głową a Harry ma uniesioną brew. Taa nie wiem czy śpiewanie piosenki którą napisała jego, yyy…była obecna chyba inaczej tego nie da się ująć, nie było dobrym pomysłem. Nie myśl tak Alice!!!
            Całą piosenkę chyba byłam nieprzytomna, zaśpiewałam ją poprawnie ale zaraz po zejściu dziewczyny do mnie przybiegły. Poszłyśmy się przebrać. Sukienka odkryła wszystkie tatuaże jakie były na moim ciele. Zaczynała Zoe.
-Do you remember what he said?- wyśpiewała Zoe i razem z dziewczynami wyśpiewałyśmy odpowiedź.
- I do, He told you , He'd never ever – na scenę wyszła Lola. -ever hurt you Ohh, Here we go again Another…
- Break, make up when you're gonna.… - dalej stałam z Perrie na refren. - Wake up ?- zakończyła Zoe.
            Zamieniłam się z Perrie kwestami tak że ona śpiewała tekst Leigh’i a ja Pezz.- Im gon' be the one who call him out. – blondynka wyszła na scenę i widownia zaczęła klaskać. Wychyliłam głowę zza kurtyny, Harry patrzyła na ekran jak zaczarowany a Niall posłał mi pytając wspomnienie. - Look how many Times He let you down, …- zaśpiewała Lola.
            I na scenę weszłam ja podchodząc do dziewczyn które stały z samego początku sceny przy widowni. - When's he gonna learn to be a real ma-a-a-an.
- I will be the one to say you're beautiful One more word he never said at all – zaśpiewała Perrie a Zayn patrzył na nią jak w obrazek.
-I'm just sayin' you'll need to go forget – wyśpiewałam i patrzyłam na Harrego który przeniósł na mnie swój wzrok.
            Ściągnęłam perukę po czym upuściłam ją pod nogi. Moje brązowe loki opadły na ramiona. Śpiewałyśmy dalej a ja miałam ochotę się popłakać. Harry miał otwartą buzią. Na scenę wyszły Eleonor i Danniele i stanęły obok nas. Chwyciłyśmy się za ramiona i kiwałyśmy się na boki.  Uczniowie klaskali do rytmu chociaż było fajnie, ja byłam na skraju załamania nerwowego. Piosenka się skończyła.
- Panie i Panowie, przed wami wystąpiła Alice Ilay Smith. – zeszłam ze sceny. Ściągnęłam buty. Poszłam w stronę lasu. Wiedziałam ze musze pobyć sama a szczerze powiedziawszy gówno mnie obchodził cała ta bitwa. Usiadłam na molo i wsunęłam stopu do wody. Machałam bosymi stopami jak małe dziecko.
- Alice…- boże dlaczego nie mogę być na kilka minut sama.
- Możesz sobie iść? Nie mam zamiaru rozmawiać z nikim. – powiedziałam patrząc przed siebie.
- Boże porozmawiaj ze mną. – loczek naprawdę sobie nie odpuści.
- Chcesz rozmawiać z suką której pogratulowałeś głupoty? – powiedziałam ironicznie.
- Alice nie wiedziałem że to ty.
- Jakbyś mnie kochał to byś wiedział że to ja.
- Alice ja cię kocham, do jasnej cholery. I to bardzo mocno.
- Tak mocno że zdradziłeś mnie z tą blondynką, bo kto by nie wolał pięknej blondynki z masą fanek i kasy. – powiedziałam chowając twarz w dłonie.
- Jezus, Alice ja miałem udawać jej chłopaka bo mi Poul kazał!
- To czemu mi nie powiedziałeś.
- Bo nie zdążyłem…wyjechałaś, a nie poznałem cię dlatego że w głowie miałem twój stary obraz przed oczami, czyli brunetkę z idealną figurą, pięknymi włosami i zielonymi oczami. – westchnął i uklęknął koło mnie. – Co mam zrobić żebyś mi uwierzyła że cię kocham?
- Nie wiem. – spuściłam głowę. Czy jestem wstanie mu wybaczyć? Za bardzo go kocham, przecież umierałam bez niego do puki nie wykształciłam w sobie bezdusznej Al. A teraz stara ja wróciłam więc znowu nie będę w stanie oddychać w niego.
- Alice Ilay Smith. Kocham cię, i masz moje serce. – podniósł mój podbródek palcem  i popatrzył mi w oczy. Musnął moje usta, boże nie oddycham, dlaczego nie oddycham. Oddychaj!!! – Słuchaj powiedz „nie” a wstanę i pójdę.
- Nie! – chciałam zaprotestować – Zacznie nie ż „nie” tylko nie że nie. Znaczy…
Pocałował mnie, przygryzł moją dolną wargę a ja lekko rozchyliłam swoje usta i wpuściłam chłopaka do środka. Przez chwilę pieścił moje podniebienie a potem nasze języki toczyły walkę, nie mogłam się powstrzymać przed włożeniem dłoni w jego włosy, jego włosy, te loczki na jego głowie które kocham!
            Odsunął się ode mnie szeroko uśmiechnięty.
- Nienawidzę cię.  – powiedziałam.
- Ta ja może lepiej pój…- posmutniał.
- Za to jak na mnie działasz. – przytuliłam go i chłopak zamknął nie w sowich objęciach.
- Też w takim razie cię nienawidzę.
- Idiota.
- Ale twój.
- Mój, i nikogo innego. – powiedziałam w jego klatkę piersiową.

Koniec


 No cóż koniec przygód Alice i Harolda, to było moje pierwsze FF i udało mi się je doprowadzić do końca. Zapraszam was także na mojego innego bloga Mentalist z Mrocznym Horankiem http://just-cant-let-her-go-no.blogspot.com/

sobota, 23 listopada 2013

31. Słuchaj skarbie, pomedytuj,

Co tylko spotkam Stylesa dochodzi do dość ostrej wymiany zdań.  Nie mogę się opamiętać, żeby przystopować, reszcie zespołu też się obrywa, no może z wyjątkiem Nialla, który wie o co chodzi. W ciągu tygodnia nauczyłam się jeździć na desce, bo Lola mnie zmuszała do jazdy na niej. No cóż, teraz to jest mój główny środek transportu po kampusie. Zumbę mam dwa razy dziennie, i potem lajcik, Max nieźle mnie odciążył, jakbym nie wiedziała, ze Lola maczała w tym palce.
                          Z tego co wiedziałam, koniec wyjazdu zbliżał się dość szybko, z czego byłam zadowolona, bo im mniej czasu z Haroldem, tym mniej cierpienia. Na koniec obozu mają być występy, i co pięć lat występują nauczyciele robiąc wielkie show. To właśnie ten rok jej. Oraz wybiera się dwóch zawodników „bitwy”. Muzycznego pojedynku, który pokazuje, kto jest lepszy, zazwyczaj są to uczniowie, ale kto wie jak to się potoczy w tym roku. Usłyszałam dzwonek telefonu i spojrzałam na ekran. Max.
- Halo?
- Siema młoda, nigdy nie zgadniesz co znaleźli informatycy, zainteresuje cię to.
- Jeżeli to nie ma nic związanego z zemstą na Haroldzie, to nie mów.
- Mamy calutki album Midnight Memories.
- Kurwa serio?! Zaraz tam będę. – powiedziałam i skierowałam się do naszego studia.
                          Wpadłam zdyszana do pomieszczenia i stanęłam obok, Maxa i Loli.
- Niezłe te piosenki. – mruknęła.
- Zgraj mi to na telefon. Wszystko. – podałam kartę pamięci od telefonu.
- Za chwilę będziesz miała. Wiesz możecie to zaśpiewać na koniec, ogarnij jaki szok, na ich twarzach.
- Użyj mózgu, potem sądy, prawnicy, więzienia, kary. – wypaliłam. – Można to zaśpiewać, ale w najmniej oczekiwanym momencie, tak żaby żaden uczeń nie zdążył wyciągnąć telefon. Jak nagranie z taką piosenką wycieknie do netu będziemy mieć na karku, prawników, a z tego co pamiętam, oni nie dadzą sobie w kaszę dmuchać.
- Zrobisz maślane oczka do Horana i po problemie.
                          Lola nagle sobie coś uświadomiła.
- Zaśpiewajmy przy kolacji! – wybuchła.- W zeszłym roku tak robiliśmy, improwizacja na maksa, czasami nieźle dawaliśmy czadu robiąc ze stołów scenę. Ktoś zawsze ma przy sobie gitarę, efekty wyjdą z siebie, przecież są świeczki i można coś podpalić. Reszta od razu się w to wciągnie. Alice mogłabyś być głównym głosem.
- Choreo możemy wymyślić nawet teraz, coś prostego, na przykład tak. – pokazał Max. – Chociażby to Happily, jak śpiewają We are on fire, chodzisz jak na wybiegu, a gdy dochodzi na do refrenu biegniesz do początku sceny, zatrzymujesz się i robisz tak. – zrobił dwa drobne kroczki w bok wyciągając do tego rękę dwa razy. – Potem w lewo i znów w prawo, robisz obrót ala zumba. I wracasz na koniec „sceny”, że się tak wyrażę, i jak jest to Forever, kreślisz tęczę nad sobą.
- W sumie nic trudnego, nauczyłabyś się słów teraz, rytm dobiorą uczniowie, albo puścimy z głośników. – powiedziała Lola. – Mark, - popatrzyła na informatyka, załatwiłbyś nagłośnienie?
- Będzie na wczoraj. Naucz się w takim razie Happily i damy przedstawienie wieczorem. – uśmiechnął się pod nosem.
- Kurde jak na bootcampie w xfaxtorze. – zaśmiałam się.
- Nie zdążysz się nauczyć?
- Z palcem w nosie. – zaśmiałam się - dobra idę po słuchawki i ogarnę jak to leci. Ustalmy tylko jaki będzie sygnał.
- Nie trzeba sygnału, kiedy dojdzie do kolejnej sprzeczki między tobą a Harrym zacznij się kłócić że jesteś lepsza w śpiewaniu. W tedy wszyscy będziemy na stanowiskach. – powiedział Max.
- Dobra, to macie załatwione.

***
Szczerze powiedziawszy Happily nie było trudną piosenką, przerobiłam tylko słowa tak żeby było to śpiewane do chłopaka, nic trudnego. Piosenkę umiałam po dwóch godzinach śpiewania jej na okrągło.
                          Kolacja i kolejna  kłótnia z Harrym zbliżała się nieubłagalnie a ja od pół godziny recytowałam sobie tekst piosenki, którą miała zaśpiewać razem z Zoe, Lolą i Samathą. Nosiło mnie dość długo, czułam się jakbym robiła Flash Mob, chociaż tak też miało być, ale będzie jatka.
                          Kolacja byłą spokojna, no prawie, ciskałam piorunami w siebie i Harrego. Mark beształ mnie wzrokiem bo do tych czas nie udało mi się ani razu obrazić Harrego. Lola upuściła widelec i pociągnęła mnie pod stół, oryginalnie.
- Zrób coś, obraź go. – warknęła.
- Ale jak? Nie mam punktu zaczepienia.
- Pomogę ci. – wyprostowałyśmy się. Zaczęłam grzebać w jedzeniu.
- Szczerze powiedziawszy nie mogę się doczekać waszego nowego albumu, piosenki są na serio super. – wypaliła Lola patrząc na mnie.
                          Jak ich obrazić, wiem.
- Na pewno są „super szczere”, to trochę bez sensu jak się kłamie kiedy spiewasz. – wypaliłam.
- Skąd taki pomysł. – wypalił Loczej.
- Wiesz z gazet można przeczytać że Sammer Love rozpadło się na skutek zdrady z twojej strony, sądząc po tym na pewno nie jesteś chłopakiem z waszych piosenek.
- Nikt nie jest idealny.
- Wyobraź sobie że ja jestem. – wyszczerzyłam zęby. Mark wstał od stołu pod pretekstem zaniesienia tacy. – Tańczę, jeżdżę na desce, rysuje, śpiewam, jestem ładna.
- Kto ci powiedział że ładnie śpiewasz?
- Mój były. – przeszyłam go wzrokiem.
- To wiadomo, dlaczego z tobą zerwał.
- Wiesz, kto powiedział że to był on, może to ja zerwałam kontakt? – Niall schował twraz w dłonie, nie wierząc w to co mówię. – Mogłabym udowodnić że śpiewam lepiej od ciebie. – obrzuciłam go gardzącym spojrzeniem.
- Zaśpiewaj coś czego nikt nie zna w tej Sali, to może ci się uda.
- Zakład? – wyciągnęłam rękę. – Będą mi klaskać przez pół godziny a tobie opadnie szczena już na samym początku.
- O ile?
- Hazardzik się kłania? O nic, wieżę w siebie i wiem ze wygram, nie potrzebne mi twoje pieniądze. – wypaliłam.
                          Podeszłam do sceny gdzie stały cztery mikrofony. Sięgnęłam po jeden. Skinęłam palcem na Lolę, Zoe i Sam. Po chwili stałyśmy z mikrofonami w rękach. Uczniowie patrzyli z zaciekawieniem.
- Mark, mógłbyś? – zapytałam do mikrofonu.
Z głośników popłynęła muzyka a ja zaczęłam śpiewać.
- You don’t understend, You don’t understend. – tak jak powiedziałam, mina Harrego I reszty zespołu była bezcenna. – What you do to me, when you hold her hend. ­– Lola się śmiała, bo jak ona to się wyraziła, ja nie śpiewam, ja się kocham z piosenką. – We were meant to be, but it’s just a fade, Made it so we had to walk away. – Skończyłąm wzrotkę i razem z dziewczynami ruszyłyśmy jak po wybiegu przez salę śpiewając równo – ‘Couse we’re on fire, we are on fire, we’re on fire now. Yeah we’re on fire, we are on fire, we’re on fire now.
Chłopacy stali jak oniemieli kiesy ja razem z dziewczynami śpiewałyśmy całą piosenkę. Wygrałam zakład i byłam z siebie dumna, razem z dziewczynami dałyśmy czadu a oni stali jak z kamienia. Cóż, uczniowie nawet nie wyciągnęli telefonów i bardzo dobrze.
                          Skończyłyśmy śpiewać, uczniowie się rozeszli, z resztą jak one Direction, z wyjątkiem Harrego, który był wściekły.
- Chcesz mi pogratulować?
- Tak głupoty! Jesteś suką, jak mogłaś coś takiego zrobić. Pracę nad tymi piosenkami, trawały miesiące, opublikowane miały być 25 listopada, ale nie Wspaniałomyślna Al. Smith. -czujecie to, myśli że mam na imię Al. – musiała zaśpiewać naszą piosenkę na obozie, to było idiotyczne.
- Słuchaj skarbie, pomedytuj, pobiegaj, rozładuj złość na worku, złość piękności szkodzi…ups to ciebie nie dotyczy.
- Sama nie jesteś piękniejsza skarbie, nie mówiąc o sienie na głowie. – które kiedyś kochałeś, wymsknęło mi się w myślach.
                          Koło nas przeszła grupka uczniów, nagle dziewczyna wyszła przed szereg.
- Bitwa! – Krzyknęła a zaraz za nią reszta osób.

                          O nie! Wieść o bitwie rozeszła się w trybie natychmiastowym, co oznaczało ze mam konkurować z Harrym. Tylko nie to!



Jak myślicie czy harry sam zorientuje się że Al to Alice, czy ktoś mu powie, a może Al sama pokaże mu swoje poprzednie oblicze?

środa, 20 listopada 2013

30. Język szatana

- Lola, taka jest moja praca.
- Ale ta dziewczyna, no była Harrego, ona…nie wiedziała?
- Z tego co powiedział Hazz, to nie zdążył jej wyjaśnić, wrócił do domu a jej już nie było. – powiedziała, widać że było jej przykro w powodu Alice. Popatrzyłam na dziewczynę. Była oparta o szybę i słuchała muzyki, widać było ze jest smutna.
                          To chyba było dla niej najgorsze co mogło się wydarzyć, spędzić z byłym prawie dwa tygodnie. Ale sądząc po jej zachowaniu dalej go kochała. Powinnam powiedzieć Alice, o tym incydencie.
- A próbował powiedzieć Alice co jest grane?
- Z tego co się dowiedziałam, zmieniła numer telefonu i odcięła się od niego na amen. – powiedziała Tay. – Jakby się dało sama bym jej o to powiedziała, ale jej nie znam, nawet nie wiem jak wygląda.
                          Resztę czasu dziewczyny przegadały a ja zastanawiałam się co mam zrobić z Ilay. Przecież jej teraz tego nie powiem bo nie dopuści tego do mózgu. Ale co ja mam z nią zrobić, żeby nie rozmawiała z loczkiem odciągnę ją od tego i poproszę Max’a aby dał jej troszkę wolnego.
                          Autokar się zatrzymał. Alice pomaszerowała na scenę gdzie wyczytywała osoby przydzielone do danych domków. Podeszłam do Max’a.
- Maxiiii.
- Co jest Słońce. – uśmiechnął się przyjaźnie.
- Bo chodzi o Alice.
- No dawaj.
- Bo teraz ta sytuacja będzie ją przytłaczać. Harry tu jest a ona na pewno nie będzie sobą. Mógłbyś ją jakoś odciążyć, a ja ją tak zajmę że nie będzie miała czasu na myślenie o Harrym.
- Lola, zobaczę co się da zrobić ale nie obiecuje, jest tutaj jedyną nauczycielką zumby, to będzie jej zajęcie obowiązkowe, resztę się zobaczy. – wyjaśnił.
- Dziękuje.
                          Stanęłam na uboczu i patrzyłam na Alice. Była nieco przybita. Już ja zorganizuję czas ze na tym pysku będzie tylko uśmiech. Wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Chwyciłam walizkę i pobiegłam za Alice.
- Al, moja kochana Al. – zaśpiewałam do farbowanej blondynki.
- Tak?
- Jeździłaś kiedyś na desce?
- Nie, a co?
- Chodź. – chwyciłam kamerę i pociągnęłam ją za sobą.

Alice POV

Co ona knuje? Ja i deska? Nie to nie wypali. Wzięła kamerę po czym pobiegłyśmy do jakiegoś składziku. Wzięła dwie deski, kaski i ochraniacze. Poszłyśmy na jakieś alejki.
- Nauczę cię. – stanęła na desce i lekko się odepchnęła od podłoża. To wygląda na proste. Lola włączyła kamerę i zaczęła mnie kręcić.
- Czuj się pewnie bo inaczej się wywalisz.
- Lola, ja nigdy na tym nie pojadę.
- Nie gadaj tylko stawaj. – rozkazała. Posłusznie postawiłam nogę na desce i posunęłam nogą do przodu  dwa razy. Oparłam się na przedniej nodze i odepchnęła się drugą. Od razu się wywaliłam. Głośno zaczęłam się śmiać.
- To nie takie proste. – podała mi kamerę. – Patrz na to.
                          Pojechała do przodu. Wyglądała fajnie w tej fioletowej kiecce i czarnych ochraniaczach. Nakręciłam fragment jej jazdy. W jeździe przechwyciła kamerę z moich rąk i po raz kolejny spróbowałam pojechać na desce.  Utrzymywałam równowagę.
- Jadę! Ja jadę! – wyrzuciłam ręce do góry.
- Brawo Al! – uśmiechnęła się Lola.
- Nie, nie, nie! – krzyknęłam i wpadłam na znak.
                          Fioletowa podbiegła do mnie i wyzbierała mnie z ziemi. Wstałam i otrzepałam się z kurzu.
- Dobrze ci szło. – powiedziała.
-  Nie sądzę.  Nie nauczę się na tym jeździć.
- Ja nie nauczę się śpiewać.
- To jest proste. Od dziś się będę bała że cię stracę – zaśpiewałam po polsku.
- Co to za język?
- Język szatana. – zaczęłam skakać na około niej. – Gdy go użyjesz masz dziesięć godzin na znalezienie diabelskiego kamienia i podniesienie go. A jak nie to zabiera cię na księżyc. – zaczęłam tańczyć jak szamanka na około przyjaciółki. – I nie ma z stamtąd ucieczki. Służysz mu do końca swojego marnego życia a  potem cierpisz w czyśćcu.
- Ty go użyłaś. – zauważyła.
- To był polski. – zaśmiałam się.
- To co? Ja uczę cię jazdy na desce a ty mnie śpiewać po polsku. – zaproponowała. – I wszystko będzie udokumentowane.
- Dobra, jestem za, ale…
- Nooo…
- Potem to zmontujemy i zrobi się z tego fajny filmik! – wyrzuciłam ręce w górę.
- Jasne, komuś z działu artystycznego się to podrzuci, informatyków tez mają. – wypaliła.
                          Cały dzień uczyła mnie jeździć na desce, co mnie nieco zdziwiło bo Max w ogóle nic ode mnie nie chciał. A z laptopa wynikało ze mamy dość napięty grafik. Dopiero pod wieczór poszłyśmy z Lolą na kolacje gdzie zebrali się wszyscy obozowicze. No i jak na złość kadra miała stolik z…ugh…wiecie kim. Zajęłam miejsce między Lolą a Zoe. Standardowo Zoella miała gorącą, czekoladę, z owocami w czekoladzie i dwie kanapki z nutella.
- Nie za słodzisz się? – zapytałam brunetkę.
- Wiesz, ty masz swoje tatuaże, ja mam czekoladę. – wypaliła.
                          Właśnie od jutra muszę uważać, jestem zadowolona z faktu iż 1D mnie nie poznało i niech tak zostanie. Tatuaże musze jakoś ukryć bo jak którykolwiek się kapnie ze ja to ja to powie Harremu i zepsuje wszystkim wyjazd.
                          Po kilku minutach zorientowałam się że Niall się we mnie wpatruje. Szlag! Jak zaraz czegoś nie zrobię to mnie rozpozna. Coś na co wszyscy automatycznie zareagują…Wiem! Ustawiłam widelec na krawędzi stołu, i na nim położyłam ziemniaka. Po chwili podważając widelec wystrzeliłam ziemniaka za siebie. Usłyszałam że ktoś z uczniów oberwał. Chwila szumu za mną i się udało.
- Wojna na żarcie!!! – krzyknął chłopak a ja w momencie schowałam się pod stół kadry.
                          Czołgając się pod ławą dostałam się do wyjścia. Wyszłam na zewnątrz. Otrzepałam się z kurzu i ruszyłam przed siebie. No cóż mój plan nie wypalił. Usłyszałam za sobą Nialla. Z zawiedzioną miną odwróciłam się do chłopaka.
- Alice, tęskniłem za tobą… z resztą jak cała reszta. – chłopak trzymał mnie uścisku.
- Nie sądzę. – popatrzyłam za szybę jadalni gdzie loczek nacierał jednego z uczniów bitą śmietaną.
- Musisz z nim porozmawia…
- Kategorycznie nie! – wykrzyknęłam. – Ten rozdział jest zamknięty, to co było między nami nie istnieje. – warknęłam. – Niech spieprza do blondyny.
- Alice, musi…
- Niall, nie poruszaj tego tematu, nie mów chłopcom kim jestem, bo obiecuje, że to będą najgorsze dwa tygodnie w twoim życiu. – wycedziłam przez zęby.
- Dobra…ale mogłabyś być dla nas mniej wredna. – poprosił.
- Jak nie będzie z wami Harrego to coś z tym zrobię, ale niestety na sam jego wstrętny widok…- zaczynałam kłamać.- spinają mi się mięśnie i mam ochotę komuś dojebać.
- Co się z tobą stało, słodka, brunetka Alice Ilay, zmieniła się w bezlitosną blondynkę Al. Smith. – zauważył. – od kiedy nosisz soczewki.
- Odkąd on tutaj jest, zadbam o najmniejszy szczegół by mnie nie poznał. – wytłumaczyłam.
- A słyszałaś Best Song Ever?
-Nie, wymiotować mi się chce gdy słyszę jego głos… - skłamałam.
- Naprawdę?
- Nie. – powiedziałam.
                          Ruszyłam w stronę swojego obozowego domu. Nie miałam ochoty przypominać sobie wszystkiego związanego z wszystkim co jest związane z tym perfidnym, jebniętym chłopakiem o …ślicznym uśmiechu i słodkimi loczkami.

                          Alice! Opanuj się, nienawidzisz go, nie kochasz!

Tadaddadadam !!!jest rozdział i mam masę pomysłów na dalsze rozdziały jej, tylko żeby był jeszcze czas na pisanie tego egh... do następnego 

wtorek, 29 października 2013

29. To wy nie jesteście parą?!

 - Powróżę ci to jeszcze raz. – oznajmił Max. – Nasz obóz dzielimy na trzy sekcje. Sztuka, muzyka, taniec. Każda z tych sekcji ma jeszcze pod obozy.
- Dotąd rozumiem.
- Dobra, jedziemy dalej. Każdy z nauczycieli ma swoje obowiązki, ty będziesz codziennie rano budziła uczniów, i tylko ty. Kuchnia wypada na zmianę. Czyli pewnego dnia wepchniemy cię do kuchni z zadaniem zrobienia obiadu. Za zwyczaj jeśli chodzi o grupy to dzielimy się chyba na trzy. Zajęcia prowadzimy na zmianę ale wychowawcą grupy jestem ja jak i jestem kierownikiem obozu.
- Spoko, wszystko jarzę.
- Jak ci powiem że masz zajęcia to weźmiesz jedną z grup i będzie luz. Obecność każdej grupy będziesz sprawdzać na tym tablecie. – Podał mi urządzenie. – Masz tam jeszcze mapkę obozu itd.
- Dobra. Do jutra. – podziękowałam i pożegnałam się z Maxem.
                         
~*~
- Dobra odczytuje obecność. – krzyknęłam.
                          Zaczęłam wymieniać nazwiska uczniów i nauczycieli. Wszystko się zgadzało. Wyszłam na pole i stanęłam obok Loli.
- Mówiłam ci jak dobrze wyglądasz w tych włosach. Normalnie jak Taylor Swift w teledysku I know you were trouble … yyy dobrze to powiedziałam?
- Nie znam się, co ty ukrywasz? słodzisz mi od rana.
- No bo…no bo ta karta ma jeszcze jedną zakładkę. – kliknęła w ekran tabletu. Zakrztusiłam się widząc nazwiska osób widniejących na liście.
- Kurwa mać! – krzyknęłam tak głośno że usłyszała mnie połowa zebranych. – Zgubiłam dychę. – uratowałam sytuację.
- Wybacz, ale nie pojechałabyś.
- Masz rację, nawet bym tego nie rozważała. Dlaczego mi nie powiedzieliście! – byłam wściekła.
- Bo wiemy że byłaś z lokowatym lizusem i że go nie lubisz.
- A mam jedno pytanko, co do kurwy nędzy robi tu nazwisko tej suki?
- Menager zażądał jej obecności.
- Ja mu nogi z dupy powyrywam.
                          Po chwili na parkingu pojawiły się dwa bardzo dobrze znane mi samochody. Zesztywniałam na widok zespołu. Normalnie nie mogłam się rozluźnić. Lola zaczęła masować mi plecy.
- Rozluźni się.
- Nie pomagasz. – wycedziłam przez zęby.
- Masz sprawdzić obecność.
- Kurwa, serio? Nie wiedziałam.
- Dobra idź już.
                          Odliczyłam do dziesięciu, wzięłam głęboki oddech. Zaczęłam kierować się w stronę mojego ex i jego przyjaciół.
- Będzie dym. – usłyszałam za plecami.
                          Co ja mam zrobić, nie widzę tego jak miło go witam i jak miło go traktuje skoro mam ochotę rozwalić my łeb na drobne kawałki. Stanęłam obok blondyna.
- Cześć jestem Al.…- nie dokończyłam.
- Smith, przyłaź tu. – usłyszałam Marka wołającego do mnie po prawdziwym nazwisku.
- Co drzesz mordę mam coś do zrobienia! – odkrzyknęłam, ta to było na porządku dziennym. – Ja jestem Niall. To Zayn, Louis, Liam, Harry i jego dziewczyna Taylor. – pokazał chłopak na wszystkim.
- Uroczo. – uśmiechnęłam się po czym zrobiłam minę jakby mi się chciało wymiotować. – Rzygam tęczą. Dobra z tego co widzę jedziecie autobusem kadry, czyli z tamtą grupą. – wskazałam palcem.
- Nie widzę tam są tylko uczniowie. – odezwał się Harry.
- Kotek. – warknęłam. – Tak wyglądają nauczyciele i lepiej żebyś się przyzwyczaił.
- Dobra, dobra, daj se na wstrzymanie.
- Smith, załatwiłaś to?!
- Nie drzyj japy, już idę. Muszę iść. – Posłałam im groźne spojrzenie i ruszyłam w stronę Marka odhaczając tych bałwanów na liście.
- Co chciałeś.
- Oderwać cię od tych lalusiowatych szajbusów.
- Oooo, słodko, dziękuję. – przytuliłam.
                          Wszyscy zaczęli ładować się do autobusów. Wszystkie dziewczyny z kadry zajęły tyły. Wszyscy zajęli miejsca. Nagle zauważyłam że Taylor strasznie się nudzi, siedząc obok Harrego.
- Taylor! – zawołała Lola. – Choć do nas.
                          Blondynka się uśmiechnęła i podeszła do nas wypychając się na miejsce które zrobiłyśmy odsuwając się na boki. Automatycznie wsadziłam słuchawki do uszu. Ej sorry ale nie mam rozmawiać z nią. Ani trochę. Wyjazd niszczy obecność Harrego, a blondynka to tylko bonus… ugh. Oparłam się o szybę i podziwiałam widoki za oknem. Z tego co mi wiadomo, mamy pole kampingowe gdzieś nad jeziorem przy dużym lesie. Zaczęłam się bawić tabletem, przeglądnęłam wszystkie listy jeszcze raz i dokładnie, studiowałam plan kampingu. W końcu dotarłam do różnych filmików i znalazłam kilka video jak mały Max tańczy, aż mi się śmiać chciało.

~*~

Lola’s POV

Taylor usiadła z nami na tyłach i bardzo miło się z nią rozmawiało nie była taka zła jak  nam się wydawało, całkiem miła i w ogóle dało się z nią gadać.
Szkoda mi się zrobiło Alice która nawet nie chciała spojrzeć na Taylor. Szturchnęłam ją w ramię na co obróciła się w stronę okna. Zdziwiło mnie że Harry jej nie poznał. No dobra nie dziwię się. Ma troszkę ciemniejszą karnację, no i oczywiście włosy, to moja zasługa, no bo kto inny potrafiłby zrobić z brunetki blondynkę o różowych końcówkach. No i nosi soczewki.
- … ale tak w ogóle to nie jest związek tylko jedna totalna ściema. – westchnęła Tay.
- A o czym mówicie? – zapytałam.
- O Harrym…

- To wy nie jesteście parą?!


Skarby wy moje kochane mam prośbę wejdźcie na mojego bloga z góry thx

wtorek, 8 października 2013

28. Żółta spokojnie

*/ tydzień później/*
                          Powoli wślizgnęłam się po  cichu do Sali tańca gdzie siedziała reszta „nauczycieli”. W sumie była ty masa brudu, wszędzie walały się papierki po jedzeniu i kubki po kawie. Kiedy domknęłam drzwi zza mnie wyskoczyła dziewczyna z filetowymi włosami związanym w koka z grzywką na bok. Miała niebieskie oczy i szczerzyła się jak do sera.
- Cześć! Jesteś Alice? Miło mi cię poznać. – zaczęła nawijać ciągnąc mnie za rękę w głąb pomieszczenia. – Tak się cieszę że dołączyłaś do nas, zumba, tego jeszcze nie było, brzmi jak wyzwanie. Ja uczę yyy… chyba wszystkiego, znaczy się jestem tancerką z wykształcenia, ale umiem grać na gitarze i mam dobry wokal. Uczę nowoczesnego ale jestem też partnerką Max’a w tańcu towarzyskim. – zatrzymałyśmy się przed szklanymi drzwiami. – To jest pokój gdzie siedzimy wszyscy kiedy nie ma zajęć, a ta cześć w której jesteś to dla odstraszenia smarkaczy żeby tu nie wschodzili.
                          Nie dała mi dojść do słowa. Nawijała jeszcze przez pięć minut za nim weszliśmy do pokoju za szklanymi drzwiami. Weszłyśmy do białego pokoju gdzie była masa instrumentów, wieża muzyczna. Cztery kanapy ustawione na około stolika na kawę.
                          Po chwili pojawił się koło nas chłopak i popatrzył na fioletowo włosom karcącym wzrokiem.
- Już się zamykam. – powiedziała spuszczając głowę.
                           Chłopak potargał jej włosy i się uśmiechnął.
- Jestem Max, znając życie coś już o mnie słyszałaś. – popatrzył znająco na dziewczynę.
- Coś tam wspominała. – uśmiechnęłam się. – Alice.
- To jest Lola. Jest strasznie pokręcona, ale to tak jak każdy z nas. – powiedział.
- Co kilka tygodni mam inny kolor włosów. Dwa dni temu to były jeszcze seledynowe. – oznajmiła.
- Na przykład. – skomentował Max. – Ja jestem tancerzem i jestem perfekcjonistą co niektórych strasznie denerwuje.
- Siema! – usłyszałam z okna i popatrzyła w tamtą stronę.
- To Mark. – pokazał na chłopaka który miał pełno kolczyków. – fan pircingu.
- Boże. – szepnęłam z niedowierzaniem.
- Przyzwyczaisz się. Na razie reszty nie widać, ale jest jeszcze Lucy, nie pozwala nikomu dotknąć swoich instrumentów, Klark wszystko je, dosłownie. Samanta no cóż… to Samanta. – powiedział zbijając mnie z tropu. – A jeszcze jest Zoe która jest czekoladoholiczką.
- Nie rozumiem.
- Zrozumiesz jak tylko je poznasz. A ty masz jakieś swoje dziwactwo? – zapytał.
- Eeee… a jak mam około dziesięciu tatuaży to też się liczy? – nie byłam pewna.
- Witamy w załodze. – przybił mi piątkę. – Na razie będziesz chodzić na zajęcia aby dowiedzieć się jak je prowadzić, a potem samo z siebie wyjdzie. – powiedział prowadząc mnie przez korytarz szkolny.

~*~
Stałam na środku Sali tanecznej przed uczniami z którymi mam do czynienia już od miesiąca. Tłumaczyłam już po raz kolejny jeden krok do zumby.
- Zróbcie to ze mną co? – Pokazałam krok a uczniowie starali się zapamiętać jak mają to wykonać. – Teraz sami. Dobrze Cloe. Luke pochyl się a nie prosto! – krzyknęłam do chłopaka stojącego na końcu Sali. – Lepiej! – pokazałam mu kciuki w górę.
                          Zadzwonił dzwonek. Podziękowałam uczniom za lekcję i ruszyłam w stronę pokoju nauczycielskiego. Zauważyłam że Zoe lata po całej szkole i co chwila mnie mija co oznaczało że szuka czekolady bo się w automacie skończyła. Weszłam do pokoju zakazanego dla uczniów i rozsiadłam się na kanapie.
- Al, Al, Al.!!! – krzyknęła Lola wskakując na mnie.
- Od kiedy masz żółte włosy?
- Od dzisiaj rana. Ale to nie ważne. Nasza szkoła wygrała darmowy wyjazd na obóz kampingowy, nad jeziorem, jest tam scena, parkiet, domki…po prostu odlot!
- Lola ja też się cieszę, ale zejdź ze mnie.
- Sorki…
                          Do pomieszczenia wpadła Zoe łapiąc się za głowę. Zaczęła okrążać pokój.
- To jest nie do uwierzenia, w ani jednym automacie nie ma czekolady, do picia ani do żarcia. A moje nutella się skończyła. Co ja mam zrobić.
                          Wyjęłam z torebki ogromną tabliczkę czekolady.
- Proszę. – podałam dziewczynie czekoladę a ona mnie przytuliła.
- Jezus jesteś aniołem, ja nie rozumiem jak on cię mógł zdradzić, jesteś najlepsza. Od kąd mi to powiedziałaś, nie lubię Harrego. – mruknęła. – A byłam taką Directioner.
- Błagam cię, on jest pies na baby. – bąknęłam. – Kiedy obóz?
- Za dwa tygodnie… podjęłaś decyzję? Mogę ci coś zrobić z tymi włosami?
- A zrobiłabyś mnie na blondynkę z różowymi końcówkami?
- Jezus Maria! TAK!!! – krzyknęła. – Mogę je skrócić?
- Pewnie. Strasznie podobają mi się te kolczyki w chrząstce ucha. Mark ci dobrze doradził. Ale nie wierzę że namówiłaś każdego do zrobienia tego tatuażu za uchem. One są takie pycie. Takie malutkie. Nawet Samanta się zgodziła. Sami! – Lola pomachała do rudej dziewczyny siedzącej w koncie pokoju. – Co jej?
- Ktoś powiedział że nie lubi kotów i się załamała. – wyjaśniłam.
- Kurde za bardzo to bierze do siebie. – powiedziała Zoe wcinając kolejny pasek czekolady. – Gdzie jest Patrick? Miał mi powiedzieć kiedy mam nagrać muzykę do numeru Loli.
- To jest jeszcze nie gotowa?! – Lola wybuchła.
- Żółta spokojnie! Przecież macie czas do jutra, zdążą na pewno. Jezus ale Dzieciaki mnie zabiją.
- Za fajna jesteś. – szturchnęłam ją w ramię.
- Dzięki. To co wieczorkiem filmy? – zapytała Zoe
- Tak, może dzisiaj wywalimy chłopców z mieszkania?
- Pójdą do klubu to będzie spokój. – zaśmiała się Lola.
- To co zbieramy się? – zapytałam.
- Tak.
- Samanta idziemy. – zawołałyśmy do rudej. – Gdzie Lucy?
- Szlaja się gdzieś z Markiem.

- Uuuuu. -  wszystkie się zaśmiały i zamknęłyśmy pokój nauczycielski.

Jezus Maria, już miałam zawiesić bloga na dobre i ta dam dostałam weny, serio, myślałam że nie napiszę tego w ogóle. Mam prośbę, wejdźcie na mojego bloga o mnie, zaobserwujcie i skomentujcie ^^ http://karolinapiegza.blogspot.com/