czwartek, 4 kwietnia 2013

Rozdział 20

*/ 1 Luty /*

    Od samego rana mamy w domu urwanie głowy. Jak ja nie cierpię takich dni. Moi przyjaciele najgorszą robotę zwalili na mnie. Jest pierwszy luty. Loczek ma już 20 lat*. Ustaliliśmy wspólnie z resztą zespołu, Perrie i Dan, ze zrobimy mu imprezkę w naszym gronie w ogrodzie.
     Ja, jako, że jestem z niem, mam go odciągnąć od domu. Cały dzień  na bieżąco wymyślam mu zajęcia poza domem. Poświęciłam się i wzięłam go do parku linowego. Dla mnie o nie lada wyczyn. Mam lęk wysokości, zajebiście. Potem było, kino, paintball. Gdy już na prawdę kończyły mi się pomysły wynudziłam go, żebyśmy poszli na zakupy.
     Ja robiłam to tak wolno, że nie zdziwię się jak Loczek mi powie, że umiera z nudów.
 - Gotowa, zęby się pokazać.
 - Jest za mała. - skłamałam - przynieś o rozmiar większą.
     Usłyszałam, że loczek odchodzi. Wyjęłam telefon.
 A: Ile jeszcze, pomysły mi się kończą.
 D: Moment, pół godziny, a jak będzie wcześniej to dam znać.
 A: Danniele!!!
 D: Dobra podkręcimy tępo
 A: Dziękuję.
       Harry właśnie przyniósł mi tę sukienkę. Przymierzyłam ją, żeby nie było. 
 - Ta mniejsza, jest lepsza. - powiedziałam. Szybko się przebrałam. 
 - Mogę zobaczyć? - zapytał Harry.  
 - Niech ci będzie.
     Wyszłam z przebieralni. Loczka, aż zatkało. 
 - Jest źle, wiedziałam. - jęknęłam . 
 - Co ty gadasz, jesteś piękna, - oburzył się Harry. - A ta sukienka podkreśla twoje oczy. 
 - Dzięki. - uśmiechnęłam się. - Bierzemy?
 - Jest najładniejsza z tych co pokazywałaś. - oznajmił. 
 - To w niej wyjdę. - oznajmiłam. 
 - Jestem za. - uśmiechnął się. 
       Zapłaciliśmy, i kobieta przy kasie, od razu oderwała metkę.Zadowolona wyszłam ze sklepu.  
 - To jeszcze buty. - oznajmiłam .
 - Co?!
 - No wiesz,  mam adidasy na nogach. - przypomniałam i pociągnęłam go w stronę najbliższego sklepy z butami. 
     Wybrałam białe szpilki. Wynudziłam go, żebyśmy poszli jeszcze do drogerii, bo muszę kupić sobie kolczyki. 
    W tym sklepie dostałam sms od Dan.
D: Możecie wracać. 
A: Nareszcie, będziemy za pięć minut. 
  - Z kim piszesz? - zapytał. 
 - Dan mówi, żebyśmy wracali, Niall zjadł przeterminowany jogurt.  
 - Czego on jeszcze nie jadł. 
 - Człowieka - rzuciłam i pociągnęłam chłopaka do samochodu. 
    Harry prowadził a ja siadłam z tyłu. Schowałam się za siedzeniem i nałożyłam sobie błyszczyk i tusz do rzęs. 
 - Co robisz? - zapytał. 
 - Em... nic. - powiedziałam i podniosłam się z siedzenia. 
     Dojechaliśmy do domu. Loczek zaparkował a ja pociągnęłam go do ogrodu. Musiałam przyznać że się spisali. Wszędzie były balony, świeczki były poustawiane zamiast lamp a na drzewach były lampiony. 
     Wszyscy wyskoczyli ze swoich kryjówek krzycząc niespodzianka. Z domu wyszła Perrie z tortem i Dan niosąca moje skrzypce. Szybko je zabrałam i zaczęłam grać "Happy birthday". Harry zaskoczony zdmuchnął świeczki. 
 - WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!!- krzyknęliśmy równo. 
      Już chciałam kroić tort, kiedy nasz geniusz, Zayn zanurzył rękę w torcie i to co chwycił, cisnął Harremu w twarz. Oczywiście, skończyło się wojną na żarcie, ucierpiała na tym moja śliczna sukienka. Gdy okładałam się z Louisem ciastem, wlecieliśmy do basenu i rozmazał mi się tusz. Zabawa była fantastyczna. Potem wszyscy oglądaliśmy film.
     Gdy wszyscy rozeszli się do pokojów, ja stałam z Harrym, po drzwiami do mojego pokoju.
 - Chciało ci się?
 - Ale co?
 - Cały dzień trzymać mnie od domu. - powiedział.
 - Ktoś musiał to zrobić.
     Chłopka oparł mnie o drzwi i pocałował. Odpowiedziałam Znaleźliśmy się na moim łóżku. Dość długo się całowaliśmy. Harry podwinął mi sukienkę.
 - Nic z tego, skarbie. - zniweczyłam plany Stylesa.
 - Dlaczego? - zapytał między pocałunkami.
 - Mam miesiączkę. - oznajmiłam i chłopaka w momencie zatkało.
 - Żartujesz prawda? - zapytał.
 - No nie.
 - Ja to mam pecha - powiedział.
 - Przeżyjesz.
 - Idziemy spać?
 - Tak, tylko musisz, wyjść. - oznajmiłam.
 - Wyganiasz mnie?
 - Tak. - powiedziałam i wypchałam chłopaka za drzwi.
       Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy i związałam je w luźnego koka. Założyłam swoją piżamę. Wbiłam sobie strzykawkę w brzuch i w tym momencie do pokoju wpadł Hazza.
      Nigdy nie widział jak to robię, więc o mało oczy nie wyszły mu z orbity. Od razu wycofał się z mojego pokoju i zamknął drzwi. Szybko, wyjęłam igłę z brzucha i po cichu przemknęłam do pokoju Stylesa. Położyłam się u jego boku.
 - Co ty tu robisz księżniczko? - zapytał loczek.
 - Testuję twoje łóżko. - oznajmiłam.
 - No chyba że tak. - zaśmiał się.
            Wtuliłam się w niego i zasnęliśmy.
            Otworzyłam lekko oczy. Popatrzyłam na zegarek. 7.30.
 - 7.30!-  krzyknęłam i wyskoczyłam z łóżka.
     W biegu uczesałam włosy i ubrałam się. Zakładając buty myłam zęby. Zbiegłam z plecakiem  na dół i pobiegłam do kuchni. Chwyciłam jabłko i do kuchni wszedł zaspany Loczek.
 - Gdzie ty idziesz? -zapytał.
 - Szkoła. - powiedziałam i w przelocie pocałowałam go w policzek.
     Wybiegłam z domu i wskoczyłam do dobrze znanemu mi porche.
 - Jej, nigdy się nie przyzwyczaję, że mieszkasz w takim giga domu. - powiedziała Cami.
 - Cześć Alice, miło mi cię widzieć. - powiedziałam z sarkiem.
 - Oj tam.
          Gdy dojechałyśmy, musiałam zahaczyć o moją szafkę. Wyciągnęłam z niej francuski i pobiegłam do klasy. Na moje nieszczęście spotkałam na mojej drodze Megan, szkolną lafiryndę.
 - Uwaga pod nogi, lebioda idzie. - powiedziała do szkoły.
 - Ma blond włosy i stoi przed wami. - rzuciłam.
 - Bezguście. - syknęła
 - Zgaduje że lalunia idzie na koncert 1D, pewnie niek tnie przyjdzie na koncert, bo twoja obecność obniży notowania koncertu, ojejku. - powiedziałam słodkim głosikiem.
 - Właśnie w ręcz przeciwnie.
 - Nie wydaje mi się.
 - Będzie na pierwszym miejscu koncertów, wszech czasów.
 - Raczej na pierwszym od tyłu. - zaśmiałam się i weszłam do klasy.
      Wszystkie lekce przeleciały w miarę dobrze. Na muzyce grałam na skrzypcach. Panie powiedziała ze zapisze mnie do konkursu, taneczno-muzycznego. Powiedziała mi ze Megan bierze w nim udział i mnie poprowadzi, tylko że ona tańczy.
 - Czekaj. - zawołała Megan, gdy nikogo nie było w klasie. - Umiesz zagrać coś szybkiego?
       Zagrałam "On the Flor" Jennifer Lopez . Dziewczynę zatkało. 














*To jest moja chora wyobraźnia żeby nie było, wiem że ma 19 lat więc proszę nie hejtować
(tyczy się moich znajomych)

8 komentarzy:

  1. Rozdział przeboski!Będę to opowiadanie czytać wiecznie (bo mam nadzieję że tyle będzie trwało).
    Czekam na kolejny!!!
    http://all-dreams-have-a-price.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. tyczy się twoich znajomych >? kogo konkretnie > :33
    fajny ten rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. pisz szybko następny bo ja czekam *..*

    OdpowiedzUsuń
  4. fajne , fajne, pisz szybko następny !!

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na nn!!!OLA:P

    OdpowiedzUsuń

Czytasz = komentuj, mała rzecz a ciesz