sobota, 9 lutego 2013

Rozdział 7

           Staliśmy wszyscy na środku ulicy. Chłopcy wyrobili się w czasie, jeśli chodzi o przebranie się w sportowe ciuchy.
  - No, pani trener, co mamy robić? - zapytał Zayn.
 - Chcesz z nowy wylądować na ziemi? - zapytałam z przekąsem. - Robimy taki, jakby pościg z torem przeszkód. Dajecie mi pięć minut, nie więcej nie mniej, ja w tym czasie biegnę do konkretnego miejsca, mianowicie chodzi o galerię, salon kosmetyczny, mojej... - zawahałam się przez chwilę. - ... mamy.  Jak go znajdziecie? Nie obchodzi mnie to. Macie mnie znaleźć i złapać. Proste, logiczne.
 - A co my z tego będziemy mieć? -zapytał Harry.
 - Satysfakcję że schudniecie?
 - Ale super, tak mi się nie chce. - mruknął Niall.
 - Wymiękacie? Aż tak się boicie przegrać? Macie cykora? - zaczęłam się z nich nabijać.
 - Złapiemy ją chłopaki. - powiedział stanowczo Louis.
 - Pięć minut, nie mniej nie więcej. - przypomniałam i pościłam się biegiem.
              Ulica nie była długa a ja szybko biegałam. Już po chwili wylądowałam na przecznicy. Pobiegłam do parku. Biegłam uliczkami kiedy zauważyłam rozgałęzione drzewo. Bez zastanowienia wlazłam na jego gałąź i zaczęłam patrzeć na wszytko z góry.
               Po kilku minutach nadbiegł zespół. Tak jak myślałam, tor z przeszkodami, nie obejdzie się bez przeszkód. Natrętne fanki, bardzo spowalniały moich kolegów. Zeskoczyłam z drzewa. Zobaczył mnie Zayn. Pokazałam mu język i pobiegłam w stronę galerii. Wyjechałam windą na drugie piętro i pobiegłam do salonu Carly.
 - Dzień dobry. - przywitałam wszystkich.
 - Dzień dobry. - odpowiedzieli klienci.
 - Carly? Nie zostawiłam tu rano plecaka? - zapytałam.
 - Schowałam go na zaplecze. - powiedziała.
                 Poszłam na gabinetu Carly. Stał tam mój plecak. Wyciągnęłam z niego rolki i założyłam je na nogi. Wyjechałam powoli z salonu. Nagle zobaczyłam chłopców pędzących w moją stronę. Szybko pojechałam na rolkach do windy. Gdy zamknęły się drzwi chłopcy właśnie mnie dogonili. Pokazałam im język. Winda zjechała a ja ruszyłam w stronę domu. Dziwne było to, że nigdzie nie widziałam chłopców. Przyśpieszyłam. Jechałam rozglądając się na wszystkie strony. Nagle coś chwyciło mnie w tali i podniosło do góry.
                 Popatrzyłam się na osobę, która mnie podniosła. To był Harry.
 - Dobra, wygraliście. - powiedziałam i w tym momencie zadzwonił mój telefon.
                Spojrzałam na ekran telefonu. Włączył mi się przypominacz, o tym aby dostarczyć organizmowi, koncentrat czynniku VII.
 - Shit! - przypomniałam sobie, że od dwóch dnie nie brałam leków.
                Wczoraj po tym jak Hazza wyszedł z mojego domu, zapomniałam sobie podać czynnik. Szybko wyszarpnęłam się Harremu z objęć.
 - Wy wracacie do domu ja jadę do siebie potem przyjdę. - powiedziałam i szybko pojechałam do domu.
                Wpadłam do mieszkania i pobiegłam do pokoju. Szybko dostałam się do siebie do pokoju. Otworzyłam szawkę nocną. Wyciągnęłam strzykawkę i nabrałam odpowiednią ilość koncentratu czynnika VII. Wbiłam sobie strzykawkę w brzuch.
               Trochę zabolało. Kiedy ból ustał założyłam białą bluzkę z rękawami po łokcie, z resztą była strasznie luźna i cienka, podarte rurki i koturny. Poszłam do chłopaków.
               Droga do zespołu na nogach w normalnym tempie zajęła mi jakieś  pół godziny. Weszłam do domu i zdjęłam buty. Poszłam do salonu. Wszyscy leżeli w salonie i spali. Myślałam ze padnę ze śmiechu.
               Przeszłam między nimi i siadłam na podłodze, tuż przed kanapą. Telewizor był włączony. Leciał jakiś horror. Ściszyłam troszkę dźwięk i wzięłam miskę z popcornem, do której tulił się Niall.
               Film był słaby, ale mogłam się ponabijać z śpiących chłopców. Zrobiłam im kilka zdjęć.
               Dosłownie po tym jak film się skończył, wszyscy się obudzili.
- Ile spaliśmy? - zapytał Liam.
- Nie wiem o której się położyliście. - odparłam.
- Chyba długo, film się skończył. - powiedział Niall. -  Mój popcorn też. Alice!
- Byłam głodna. - wytłumaczyłam.
- A teraz chłopaki, to co ustaliliśmy. - ożywił się Zayn.
              Wszyscy poderwali się jak na zawołanie. Nie wiedziałam o co chodzi więc siedziałam spokojnie. Nagle Zayn chwycił mnie za ręce, a Niall mnie łaskotał. Wykręcałam się na wszystkie strony. Kopnęłam Niall'a w brzuch a on zwinął się z bólu.
 - Sorki, mam takie odruchy. - powiedziałam.
 - To jeszcze nie koniec, zapłaty za trening. - oznajmił Harry i chłopcy podnieśli mnie do góry.
              Wyszliśmy na taras.  No tak basen. Znów zaczęłam się chłopcom wyrywać, ale nic mi top nie dawało bo strasznie mocno trzymali mnie w uścisku.
 - Raz... Dwa...- zaczęli mną huśtać jak hamakiem. - Trzy!
              Krzyknęli i wpadłam do wody.
 - Zabiję was!!! - krzyknęłam i zaczęłam ich gonić.
             Pierwszy do wody wpadł Zayn, polem Horan, Liam, Lou, Niall a na końcu Harry. Gdy wszyscy byli już w basenie, wzięłam rozbieg i wskoczyłam do wody.
 - Na bombę!!! - krzyknęłam.
              Po chwili wszyscy bawiliśmy się jak dzieci.
              Wróciliśmy do salonu i włączyliśmy jakąś komedię. Oparłam się o Harrego i nawet nie wiem kiedy poszłam spać.

1 komentarz:

Czytasz = komentuj, mała rzecz a ciesz