poniedziałek, 11 lutego 2013

Rozdział 9

- Czemu mówisz mi to teraz, został bym z tobą na dole. - oznajmił Harry.
- Bałam się, ze będziecie się ze mnie śmiać. -  wyznałam.
- Niby z czego? Z tego, że się czegoś boisz?
- Nom. - powiedziałam.
- Głupia jesteś. - oznajmił z złośliwym uśmieszkiem.
- No wiem. - powiedziałam i schowałam głowę z powrotem w kolana.
- Wstawaj. - powiedział Harry.
- No chyba cię pogrzało. - powiedziałam.
- Jak nie to nie.
         Po dwudziestu minutach koło zatoczyło pełne koła a ja, jak z procy wyjechałam z kapsuły. Pojechałam do parku. Usiadłam na ławce. Po chwili zobaczyłam chłopców. Usiedli razem ze mną na ławce.
- Od razu nabrałaś kolorów. - zaśmiał się Zayn.
- Aż tak było widać?
- Byłaś blada jak ściana. - powiedział Louis.
 - Dzięki. - powiedziałam i pokazałam mu język.
 - Co wy na jakąś kawę? - zapytał Niall.
               Popatrzyłam na niego z pode łba.
- Albo lody? - od razu się poprawił.
- Niech będzie.
         Chłopaki zaciągnęli mnie do najbliższej lodziarni. Wszyscy kupili sobie lody tiramisu a ja jako jedyna sorbet truskawkowy. Poszłam do domu a zespół zostawiłam pod lodziarnią.
         Przebrałam się i usiadłam za fortepianem. Grałam utwory klasyczne i jeszcze piosenkę moich przyjaciół  " They don't know about us". Na pianinie bardzo fajnie się ją grało. Po chwili zaczęłam śpiewać.
         Nie powiem, szło mi całkiem nie źle. Kiedy skończyłam weszłam na komp. Kiedy zobaczyłam po raz drugi swoje zdjęcie, śpiącej mnie, wyciągnęłam telefon i wrzuciłam na tt zdjęcia jak śpią chłopcy w salonie. Fotkę zatytułowałam "Zmęczeni po biegach".
          Już po kilku minutach pojawiło się wiele komentarzy, ale nie chciało mi się wszystkich czytać. Wyłączyłam komp i zadzwoniłam do Annie. Odebrała po kilku minutach.
 - Siemka! - przywitałam moją przyjaciółkę.
 - Cześć. Wróciłam z wakacji, masz ochotę gdzieś wyskoczyć? - zapytała.
 - Zakupy?
 - Za piętnaście minut pod Big Ben'em. - powiedziała i rozłączyła się.
          Wzięłam swoją torebkę z pumy i przełożyłam ją przez ramię. Wyszłam z domu i swoje kroki skierowałam w stronę starego zegara. Kiedy tam przyszłam moja przyjaciółka, już tam stała. Przytuliłam ją.
 - Wiesz co? Mam bilety na koncert One Direction, we wtorek -  powiedziała.
 - Super, chodź idziemy na zakupy.
 - Pójdziesz ze mną na ten koncert? - zapytała.
 - No... spoko. - zgodziłam się.
            Pobiegłyśmy do pobliskiej galerii. Kupiłyśmy kilka drobiazgów i dwie wystrzałowe sukienki.
 - To jutro o osiemnastej w parku. - powiedziała.
 - To już jutro?
 - No tak, dzisiaj mamy poniedziałek.
 - Dobra, niech ci będzie.

            Przygotowania do koncertu moich kumpli trwały dość długo. Makijaż, sukienka, fryzura. Była już siedemnasta. Poszłam do Annie. Przygotowałam ją i poszłyśmy do parku.
           Annie wynudziła mnie abyśmy poszły wcześniej i zajęły sobie lepsze miejsca. Gdy weszłyśmy do parku usłyszałyśmy głośne dudnienie muzyki. Ruszyłyśmy w stronę dźwięku.
           Zobaczyłyśmy chłopców na scenie. Mieli próbę. W parku nie było jeszcze nikogo, więc pomachałam im. Annie szybko pociągnęła moją rękę w dół.
 - Co ty robisz? - syknęła.
 - Nic. - powiedziałam i pomachałam zespołowi.
           Kiedy mnie zobaczyli, przestali śpiewać i szedł tylko instrumental. Zeskoczyli ze sceny I podbiegli do mnie.
 - Siema. - krzyknęłam i zostawiłam moją przyjaciółkę w tyle.
 - Co tu robisz? -zapytali chórem.
 - Przyjaciółka mnie przyprowadziła. Jest fanką.
 - To wszystko wyjaśnia. - zaśmiał się Harry. - Współczuję, pewnie biedna znasz wszystkie teksty piosenek na pamięć.
 - No a żebyś wiedział! - zaczęłam się śmiać
 - To co, wyjdziesz na scenę? - zapytał Zayn.
 - Chyba cię pogrzało.
 - To chociaż na próbie, -zaczął nudzić. - mamy ją do osiemnastek, bo pół do siódmej jest koncert.
 - No nie wiem, nie wiem.
 - Nie daj się prosić. - zaczął nudzić Lou.
              Podeszła do nas nieśmiało Annie. Przywitała się z chłopcami, ale było widać, że ledwo powstrzymuje się od pisku.
 - To co idziesz? - zapytał Liam.
 - No dobra. Ale tylko jedną piosenkę.
 - My wybieramy.
 - Co?! Nie!
 - Za późno. - powiedział Harry i wystawił mi język. - Zobaczymy jak wyciągasz wysokie dźwięki. Śpiewamy " Gotta  be you".
- Śmiesz wątpić w mój talent wokalny?
- Trochę. - zaśmiał się Loczek.
                  Pobiegłam na scenę i poprosiłam aby puścili " Gotta be you". Chwyciłam mikrofon i zaczęłam śpiewać. Czysto i gładko. Gdy doszłam do momentu gdzie Harry wyciąga bardzo wysoko jedną nutę, dałam niezły popis. Chłopcom opadły szczeny po samą ziemię. 

1 komentarz:

  1. uhuhuhuh. fajne fajne, tylko się już niemogę połapać z którym będzie :o

    OdpowiedzUsuń

Czytasz = komentuj, mała rzecz a ciesz